PREZENT URODZINOWY część 1

7 sierpnia 2025 o 22:10|4 komentarze

Bez psa na naszych spotkaniach czułyśmy się jak alkoholicy bez wódki.

Tym razem miałyśmy obchodzić urodziny Księżniczki, dlatego aż się prosiło, żeby sprowadzić jakiegoś uległego w prezencie. Na portalu fetyszowym akurat oferował mi się do tresury pies, który wydawał się dość realny. Jednak domagał się od mnie tak mocnej chłosty, że wręcz nie poczułam się kompetentna jako sadystka. Z tego powodu ostatecznie mu odmówiłam.

Za to w dniu spotkania, Bezlitosna oznajmiła, że znalazł się pies z łapanki i właśnie czeka na parkingu w pobliżu. Gdy okazało się, że jest to dokładnie ten sam, który wcześniej pisał ze mną, puściły moje wszelkie opory. A to dlatego, że pies zawarł w korespondencji do mnie coś jeszcze, czym mi podpadł. Tak więc była to znakomita okazja do konfrontacji. A przy tym szczerych emocji podczas sesji, przynajmniej z mojej strony.

Wiadomość, którą przysłał mi dzień czy dwa wcześniej, brzmiała następująco:

„Mogę dziś przyjechać. Tylko… jest Pani zbyt starsza ode mnie na coś innego niż dostanie lania. Jestem niedoświadczony, wczoraj byłem u komercyjnej Dominy ale nie dostałem porządnego lania. Chcę dostać solidny wpierdol. Może mi Pani włożyć coś ewentualnie w dupsko i mnie zerżnąć. To tyle… No, ewentualnie skończyć ręką.”

Powinnam była poczuć się urażona, że wystosował życzenia jak do prostytutki, ale bardziej dopiekło mi, że uznał mnie za „zbyt starszą na coś innego”. Tym bardziej, że na portalu wcale nie prosiłam się o seks, zakładając, że właśnie to miał na myśli. „Dwudziestoparolatek się znalazł!” – prychnęłam w myślach ze złością. „Miewam kochanków młodszych od ciebie i jeszcze sami proszą mnie o seks. Poza tym nawet nie wziąłeś pod uwagę, że możesz mi się nie spodobać!” – kłóciłam się z nim w myślach. „Właściwie to nawet dobrze, że przyjdzie. Przyleję mu wręcz od serca!”

Miałyśmy czasami do dyspozycji mieszkanie znajomego z klimatów, które udostępniał mi podczas swoich częstych nieobecności. Mieszkanie mieściło się w starej kamienicy w bocznej uliczce, zamieszkałej głównie przez studentów, a że od lat służyło jako miejsce kaźni pasjonatowi bdsm, istniała szansa, że sąsiedzi raczej nie będą reagować, gdyby pies wył z bólu na własne życzenie.

– Na kolana i całuj buty!

To zawsze był ładny widok, gdy pies klęczał, składając kolejno pocałunki na naszych stopach. Jak również przyjemne uczucie, gdy poczułam dotyk jego ciepłych ust na odsłoniętych stopach, ponieważ w to gorące, letnie popołudnie miałyśmy na sobie sandały.

Niemal natychmiast został zagoniony przez Bezlitosną do drugiego pokoju. Gdy tylko doszły mnie jego głośne jęki, od razu wiedziałam co się dzieje, nawet jeszcze tego nie widząc.

– Męczysz mu suty? – upewniłam się, podchodząc do nich.

Bezlitosna przytaknęła z psotnym błyskiem w oku. Był już bez koszulki, za to na sutkach miał założone przez nią metalowe zaciski do papieru, które zawsze nosiła ze sobą w tym celu w torebce. Czekałam na znajomy widok ciała skręcającego się z bólu, ale chłopak najwyraźniej był dość wytrzymały, więc się nie doczekałam. W końcu postanowiła uwolnić go od zacisków, a on wreszcie zwinął się z bólu dopiero podczas ich zdejmowania.

– Teraz boli najbardziej, prawda? – nie omieszkałam wyrazić zadowolenia.

A ona uszczypnęła jego obolałe sutki z taką mocą, że zaraz wykrzyczał jeszcze większe cierpienie. Lubiła udowadniać, że zaciskowi jej palców nie równa się żaden przyrząd.

Zasiadłyśmy z Bezlitosną na fotelach. Księżniczka poszła przymierzać rzeczy, które odebrała wcześniej z paczkomatu. Gdy wyłoniła się z łazienki, wyglądała jak ziszczone marzenie fetyszysty. W czerwonej, skórzanej sukience bez rękawów i czerwonych szpilkach było jej ślicznie. A szeroki uśmiech zawsze podkreślał jej urodę. Aż musiałam pocałunkiem przypieczętować zachwyt.

Za to pies na odmianę dostał polecenie, żeby się rozebrać. Na podłodze przed fotelami leżał materac. Stanął za nim, jakby chciał zachować od nas bezpieczną odległość. Zdjął buty i zrzucił z siebie spodnie.

– A te gacie? – wyraziłam dezaprobatę, jakby to była oczywistość, że ma rozebrać się do naga. – Zdejmuj gacie, ale już!

To był jeden z naszych ulubionych elementów rytuału, a zarazem silny fetysz wielu uległych – znaleźć się nago w obecności kompletnie ubranych, dominujących kobiet. Chłopak zawahał się przez krótki moment, w końcu jednak zrobił, co mu kazano.

Przyjrzałam mu się. Wydawał się jakiś taki trochę wyliniały i za bardzo otłuszczony, jak na swój wiek”, złośliwie stwierdziłam w duchu. „I co on się tak cenił? Ani szału w gaciach, ani wokół gaci.” Jego jedynym atutem była chyba tylko młodość.

– Wiesz, że do mnie również pisałeś prosząc o chłostę?

– Nie – odpowiedział ze zdziwieniem.

Pokręciłam głową z niesmakiem.

– No, to musiałeś chyba pisać do bardzo wielu kobiet, skoro nie pamiętasz.

– Do wielu – potwierdził z ledwo skrywanym rozbawieniem.

– I podobno skończyłeś u płatnych Domin, co? – włączyła się Księżniczka.

– No tak – przyznał się. – Wczoraj. I przedwczoraj.

– Na czworaka! – zarządziła niecierpliwie Bezlitosna.

– Mam przy sobie nowe zakupy – pochwaliła się Księżniczka, ale Bezlitosna pewnie od razu połamie je na jego tyłku.

Nie wydawała się jednak zmartwiona swoim przypuszczeniem. Raczej rozweselona. Były to rzeczywiście nówki, wciąż jeszcze w oryginalnych, foliowych opakowaniach: bat, drewniana packa, oraz coś, co natychmiast wzbudziło nasz zbiorowy, głośny zachwyt. Skórzany pas złożony w pół i wmontowany w praktyczny uchwyt.

W naturalnym odruchu spojrzałyśmy na wypięte pośladki chłopaka. Były całe w siniakach.

– Ty już i tak musiałeś dostać niezły wpierdol – oceniłyśmy.

– No właśnie że nie – odpowiedział z żalem. – Słabo mnie biły te płatne Dominy. Dlatego szukałem dalej – wyjaśnił.

– Zapłaciłeś im i jeszcze nie jesteś zadowolony? – zakpiła Księżniczka.

– Niestety nie – przyznał.

Pierwsza wzięła zamach Bezlitosna. Najpierw ręką. Nie mogła odmówić sobie przyjemności pokazania co potrafi. A miała naprawdę ciężką rękę. Następnie sięgnęła po pas. Biła wciąż w ten sam pośladek, dopóki jej nie uprosiłam, żeby zmieniła cel na drugi. Z własnego doświadczenia uległej wiedziałam, jakie to okrutne dostawać uderzenia wciąż w jedno i to samo miejsce. Chłopak trochę pojękiwał, chociaż i tak niewspółmiernie cicho do siły jaką wkładała w chłostę. Jego wytrzymałość prowokowała, żeby nie przestawać.

Wzięłam do ręki pas i też mu przywaliłam. Usiadłam mu na plecach i biłam go, dopóki mi się nie znudziło. Wtedy oddałam pas Księżniczce. W jej ręku poszedł następnie w ruch bat, a nawet drewniana packa. Bezlitosna także postanowiła wypróbować drewnianą packę, którą – co wcześniej przewidziała Księżniczka – szybko połamała na tyłku psa.

– Bezlitosna, pamiętasz na co miałyśmy ostatnio ochotę? – mrugnęłam do niej znacząco. – Wstawaj i rozstaw nogi szeroko! – rozkazałam psu ostrym tonem.

Nawet jeśli nie był doświadczony, to zdecydowanie był karny. Zrobił co kazałam, a ja z rozmachem kopnęłam go w jaja. Raz, drugi i trzeci, dopóki nie trafiłam jak należy w sam środek. Żałowałam, że nie mam stóp uzbrojonych w szpilki z ostrymi noskami. Chłopak skręcił się z bólu, nawet krzyknął cicho, jednak wytrzymał, dopóki wszystkie kolejno nie skopałyśmy mu jaj.

– Pokaż dupę! – poleciła Bezlitosna, której jeszcze daleko było do pełnego zadowolenia.

Pochyliła się ku jego pośladkom, żeby dokonać inspekcji, jakby wykonywała profesjonalną kontrolę jakości.

– Za słabo dostał – oceniła.

Próbowałam się za nim wstawić, widząc, że tyłek miał cały ciemnoczerwony od chłosty. Ona jednak nie podzielała mojego zdania i wróciła do walenia go pasem. Po chwili uznałam, że powinnam ponownie zainterweniować. Zresztą w tym układzie towarzyskim to zwykle ja byłam tym dobrym policjantem.

– Ma już krwawe kropki na skórze – starałam się ją przekonać.

Przyjrzała się, ale nie podzieliła mojego zdania.

– Nieee… Jeszcze nie.

W końcu jednak skóra na tyłku popękała mu do krwi od dalszego bicia.

– Dość! Stop! – krzyknął wreszcie, tym razem robiąc uniki przed pasem.

– Eeee…, nie tak! Trzeba grzecznie poprosić, żeby Pani przestała bić. Wysil się trochę – droczyłam się z nim wiedząc, że jeśli nie wypowie obowiązującego w takiej sytuacji magicznego hasła, którego mógł nie znać, to niczego nie wskóra.

– Bardzo prooooszę!

– Słabo – zakpiłam. – Błagaj!

– Błagam, żeby Panie przestały!

– Nam to będziesz musiał zapłacić, żebyśmy przestały cię bić! – zażartowała Księżniczka, na co zaniosłyśmy się z Bezlitosną ze śmiechu.

Gdybym miała się założyć, postawiłabym na to, że dotarłyśmy do granic jego wytrzymałości i pies błaga o zakończenie sesji, a Bezlitosna jest skłonna porzucić pas. Najpierw jednak ona mnie zaskoczyła, zadając mu pytanie:

– Na jak długo prosisz, żebyśmy przestały?

A zaraz potem nie mniej zaskoczył mnie sam pies, odpowiadając:

– Proszę Panie o pięć minut przerwy.

– Twardziel – wyraziłam szczere uznanie.

W podobnych sytuacjach Księżniczka zawsze przypominała, że ulegli w głębi ducha pragną, żeby przekraczać ich granice i nie ustępować, kiedy proszą o litość. Coś było na rzeczy, bo w moim uległym wcieleniu najlepiej zapadały mi w pamięć sytuacje, w których dominujący nie ustępował od razu po moich pierwszych błaganiach. To właśnie gra polegająca na poddawaniu próbie wytrzymałości i demonstrowaniu, kto tu rządzi, dawała potem największą satysfakcję.

Nasze wysiłki koniecznie wymagały upamiętnienia. Klęczącemu na czworakach psu siadałyśmy kolejno na plecach i fotografowałyśmy się nawzajem, uśmiechając się do zdjęcia z batem w ręku nad jego purpurowo-sinym tyłkiem. A potem wspólnie postawiłyśmy buty na naszym trofeum.

– Pozowanie przy pomniku – zacytowałam ulubione powiedzonko Księżniczki, która zawsze miała turystyczne skojarzenie na widok kata z uśmiechem pozującego do zdjęcia ze swoją ofiarą w charakterze pomnika.

Cdn.

Kropka:)

 

 

4 myśli na temat “PREZENT URODZINOWY część 1”

  1. Bardzo fajną niespodziankę zrobiliście Księżniczce. Pokazaliście pieskowi konkretną chłostę przy tym mając dla siebie mega zabawę. Myślę, że każdy piesek na jego miejscu byłby szczęśliwy a i Pani także Czekam z niecierpliwością na cześć 2 🙂

    1. Każdy równie wytrzymały piesek jak ten 🙂 Dziękuję, Patryku* Druga część pojawi się za parę dni. Zapraszam!

  2. Wspaniale się to czyta, pozazdrościć udanej zabawy i oczywiście wszystkiego najlepszego dla Pani solenizantki! 🙂

    1. Jeszcze raz dziękuję za komentarz;)* Póki nie zatwierdzę komentarzy po zalogowaniu się, pozostają niewidoczne, szczególnie gdy ktoś pisze po raz pierwszy. Proszę się nie zrażać;)

Odpowiedz na „PatrykAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *