NIE BĘDZIESZ MIAŁ INNYCH BOGIŃ PRZEDE MNĄ

29 marca 2024 o 19:54|6 komentarzy

– Spójrz! To łóżko jest idealne, żeby przywiązać ci ręce za głową, prawda?

– Nooo – potwierdził tym swoim głębokim głosem, który od razu szeroko rozkładał mi nogi.

Takie łóżko było dotychczas nieosiągalne, mimo testowania różnych lokali. To oto stało tutaj i długo czekało na swój czas, na debiut.

Byłam prawie naga. Miałam na sobie jedynie czarny biustonosz, z którego wcześniej mój pies wciągnął mi na wierzch piersi. I chociaż pieprzyliśmy się przed chwilą gdzieś indziej, też rozebrany, położył się na tym dużym, podwójnym łóżku zaścielonym zieloną, kwiecistą kołdrą. A kiedy wróciłam z torbą akcesoriów, podał mi ufnie ręce do skrępowania. Założyłam skórzane kajdanki na jego nadgarstki. Następnie unieruchomiłam je za głową, przypinając razem trytytką do metalowego prętu u wezgłowia.

Kutas sterczał mu na baczność, koncentrując całą moją uwagę. Polizałam go. Polizałam i przepadłam. Zassałam go i nie chciałam wypuścić z ust. Wymiarem idealnie pasował do mojej szeroko otwartej buzi. Mimo, że miałam go już dzisiaj w ustach, wciąż byłam go głodna. Kiedy się nasyciłam, podniosłam głowę i spojrzałam na jego właściciela z udawanym zastanowieniem.

– Co by tu teraz z tobą zrobić?

– Zerżnie mnie Pani w dupę? – zapytał.

Ha! Właściwie to nie pytał. Również nie prosił. On po prostu sugerował, co mam zrobić.

– Nieee,  bo zapaskudzisz łóżko, jak ci włożę dildo do dupy. Sama się na tobie wyrucham, skoro wciąż ci stoi – drażniłam się z nim. – Od czego jesteś?! Żeby mi służyć. A nie ja tobie – przypomniałam z naciskiem.

Usiadłam na jego kutasie i zaczęłam go ujeżdżać, przytrzymując się grubej, drewnianej listwy, wieńczącej szczyt łóżka. Uwielbiałam go dosiadać, żeby poczuć jak wypełniania mi pochwę. Rozpędzić się do galopu. Wystękać rozkosz. Jednak gdy poruszałam się na nim zbyt gwałtownie, wysuwał się ze mnie. Wtedy albo odrywałam ręce od oparcia łóżka i za karę wymierzałam mu siarczysty policzek, albo…

– Otwórz pysk!

…zawieszałam twarz nad jego twarzą i wypuszczałam strumień śliny prosto do jego ust. Rozchylał je, nie chcąc uronić ani kropli. Gdy nie trafiałam, zbierałam palcami rozbryzgi z jego brody i wąsów, i wcierałam w jego wargi i język, a on oblizywał się ze smakiem.

A potem znowu nasadzałam się na jego kutasa i kołysałam się na nim. Z każdym ruchem podniecenie narastało do granicy ekstazy. Nagle zatrzymałam się.

– Czy mi się wydaje, czy on już nie jest taki sztywny?

Przytaknął, uśmiechając się z zakłopotaniem. Zeszłam z niego i pomacałam, żeby się upewnić. Różnica była niewielka, aczkolwiek znacząca dla przyjemności z pieprzenia się. Z pogardą splunęłam mu w twarz.

– Sama się wyrucham – oznajmiłam lekceważąco. – Nawet sztuczny kutas jest lepszy od ciebie! A ty będziesz mógł sobie tylko popatrzeć.

Z podręcznego arsenału akcesoriów wydobyłam swoje osobiste dildo. Z mięciutkiej cyberskóry, a zarazem odpowiednio twarde.

– Poliż!

Dotknęłam nim jego języka, a wtedy przyszedł mi do głowy szatański pomysł.

– Właściwie to sam powinieneś się przekonać jak to jest ssać kutasa!

Włożyłam mu dildo do ust, trzymając je w ręku u nasady. Przyjął je posłusznie, chociaż z grymasem wstrętu na twarzy, starając się nie dotykać go wargami. Wyglądało to bardziej, jakby symulował seks oralny niż przykładał się do polecenia. Skuty, nie miał możliwości ucieczki, więc mogłam dręczyć go do woli. Przysiadłam na skraju łóżka i uderzyłam otwartą dłonią jego własny członek. Nie podobało mi się, że nierzetelnie wykonuje moje polecenie. Skrzywił się z bólu, ale się nie poprawił. Krzyknął, gdy uderzyłam go, biorąc większy zamach.

– Rżniesz mnie po same gardło, więc czas samemu dowiedzieć się jak to jest!

Wcisnęłam mu dildo jeszcze głębiej, aż się zakrztusił.

– No liż!  – popędziłam go, gdy dalej się opierał. – Bo jak ci kiedyś każę obciągać prawdziwego chuja, to nie chcę się za ciebie wstydzić!  – wycedziłam jadowicie.

Ten ostatni argument najwyraźniej go nie przekonał. Musiał też chyba wczuć się w rolę, bo dalej trzymał usta otwarte jak najszerzej, żeby uniknąć kontaktu ze sztucznym członkiem. Westchnęłam z rezygnacją. Dla podkręcenia atmosfery postanowiłam wrócić do pierwotnego zamiaru. Chciałam, żeby patrzył, jak sama się pieprzę. Żeby mu było żal, że to nie jego penis jest w mojej cipce. Na tę myśl znowu weszłam na obroty.

Nie przestawałam się z nim droczyć. Włożyłam dildo do ust i oblizałam jak największy przysmak. Rozłożyłam szeroko nogi i odchyliłam się, żeby włożyć je sobie do pochwy. Musiałam być mokra, bo ślizgało się we mnie z łatwością. Podniecało mnie, że patrzy, jak sama się zaspokajam. Czułam się wyuzdana i bezwstydna, gdy rżnęłam się pod jego nosem. Niespodziewanie wróciło wspomnienie, gdy nie będąc jeszcze w klimatach, udałam się na pokaz erotyczny do burdelu w Barcelonie. Na scenie w barze prostytutka zaspokajała się dildem na oczach nielicznych widzów. Poczułam się jakbym znalazła się na jej miejscu, tyle, że mój widz już był moim więźniem. Ona dopiero ich wabiła.

Wyjęłam dildo z pochwy i dotknęłam językiem. Było lepkie od mojego śluzu. Znowu włożyłam mu je do ust. Przyjął je bez oporu, ale czując na nim mój smak, wreszcie zaczął je lizać i zamknął na nim wargi. Podniecenie pozbawiło wstydu również i jego, a kutas już dawno znowu zrobił się twardy.

– No proszę, jednak jest na ciebie jakaś metoda! – stwierdziłam triumfalnie.

Stan, w którym mój pies pragnąłby natychmiastowego spełnienia i nie mógłby mi się oprzeć, był niezbędny do tego, co zamierzałam zrobić podczas spotkania. Nachyliłam się i polizałam jego członek. Pocałowałam go i cały objęłam ustami, zasysając od dołu do góry, po samą główkę. Jęknął z przyjemności. Uznałam, że to właściwy moment.

– A teraz, gdy już jesteś zdany na moją łaskę i niełaskę… – podniosłam głos dla efektu, – …załatwimy pewne sprawy – oznajmiłam z nutą groźby w tonie.

Wytrzeszczył oczy z zaskoczenia.

– Eee… Jakie? – zapytał zaniepokojony.

Wstęp ideologiczny uznałam za niezbędny.

– Kim jesteś?!

Moje pytanie wyraźnie zbiło go z tropu, co było widać po jego zdezorientowanym spojrzeniu.

– Aaa… ale… Cipolizem.

Pokręciłam głową, niezadowolona z odpowiedzi. Uderzyłam go w twarz.

– Kim jesteś?!

– Psem – odpowiedział już z większą pewnością.

– Psem? – zadrwiłam z taką mocą w głosie, że szybko się poprawił. – Pani psem!

– Właśnie!

Sięgnęłam po swoją komórkę i weszłam na portal erotyczny bdsm, inny niż ten, na którym oboje znaliśmy swoje konta. Wprawdzie nie byłam na nim zarejestrowana, ale tam akurat nie trzeba było mieć własnego konta, żeby móc przeglądać profile. Za to znajdowało się na nim jego konto, czego dowiedziałam się od kogoś innego.

– Kogóż my tu mamy… – zawiesiłam głos i odwróciłam ekran w jego stronę. – Poznajesz?

Przytaknął.

– I to drugie też jest chyba twoje, chociaż dawno nie używane.

– Tak – roześmiał się.

– Słuchaj, wiadomo, nikt nikogo do siebie nie przyspawa. – Spodobało mi się to określenie, które usłyszałam w podcaście o związkach. – Dlatego nie oczekuję, że zlikwidujesz to konto. Bo i tak, jak wszyscy faceci, na to miejsce założysz inne, o którym już nie będę wiedziała – stwierdziłam rzeczowo. – Jednak dopóki jesteś ze mną i masz we mnie swoją Panią, to życzę sobie, żebyś zmienił treść pierwszego zdania. „Oddam się” – przeczytałam na głos. – Ty już się oddałeś. Mnie – podkreśliłam dobitnie. – Dalej wymieniasz swoje upodobania, ale to już mi nie przeszkadza.

– Dobrze – powiedział, energicznie przy tym kiwając głową.

– I żeby ci to głęboko zapadło w pamięć! – dodałam, nachyliłam się i z całej siły uderzyłam go w twarz. – Nie będziesz miał innych bogiń przede mną!

Ten dekret wymagał rytualnego przypieczętowania jego mocy. Usiadłam mu na twarzy i zaczęłam ją ujeżdżać, dokładnie tak, jak wyobrażał sobie dominację kobiety nad sobą – żeby mieć ręce skrępowane za głową i przykute do szczytu łóżka, podczas gdy jego Pani zaspokaja się na jego pysku, nie dbając o jego wygodę.

Zmęczona, opadłam całym ciałem na jego tors. Jego język natychmiast zawędrował do moich ust. Głęboko, zawłaszczająco, niecierpliwie.

Na nowo przemieściłam się głową do jego krocza, i, leżąc na brzuchu mojego psa, dalej masturbowałam się na jego twarzy.

– W końcu znaleźliśmy swoją pozycję. Doskonale wpasowani w siebie… – wymruczałam znad jego kutasa, całego mokrego i śliniącego się z podniecenia.

– Tak – przyznał spomiędzy moich ud.

Lubiłam go pieścić w takim stanie. Zlizywać zapowiedź wytrysku. Wbijałam paznokcie w kutasa, mocno, tak jak lubił, na granicy bólu i przyjemności. Wbijałam je też w miękką, odsłoniętą główkę, słysząc jak pojękuje z bólu, a zaraz potem przynosiłam mu ulgę językiem. Jednocześnie, w dążeniu do spełnienia, ocierałam się łechtaczką o jego twarz.

Poczułam w ustach, jak szczytuje. Jednak dzisiaj nie potrafiłam się przełamać, żeby połknąć spermę. Odwróciłam się ku niemu i zbliżyłam się do jego twarzy. Wyciągnęłam język, żeby demonstracyjnie pokazać mu, co wciąż tam jest. Z łobuzerskim uśmiechem zacisnęłam mu palce na nosie, zmuszając, żeby otworzył usta. A wtedy wyplułam mu tę spermę na język i kazałam połknąć.  Zrobił to posłusznie, lecz z taką odrazą, że aż odruchowo się otrząsnął.

– Błeee… Jak wy możecie to połykać? – szczerze się zdziwił. – To jest ohydne! Błe….

Zrobiłam łyk soku i podałam mu prosto do ust, żeby spłukał posmak. Potem położyłam się obok niego, włożyłam dłoń między nogi i za chwilę sama doszłam, obwieszczając orgazm głośnym, niekontrolowanym krzykiem. Po czym szybko zakryłam sobie ręką usta w popłochu, słysząc stukot butów na chodniku tuż pod moim oknem. Bo to sąsiedzi wracali z niedzielnej mszy lub przechodzili w drodze na spacer do pobliskiego parku, korzystając z wczesnopopołudniowego słońca.

 

Kropka : )

6 myśli na temat “NIE BĘDZIESZ MIAŁ INNYCH BOGIŃ PRZEDE MNĄ”

  1. Przepraszam Panią ale ośmiele sie spytac czy nie myslała Pani zalożyć uleglemu pas cnoty? Majac klatke 24h/dobe nie mógłby sie masturbowac bez Pani wiedzy wiec „rantkowanie” z innymi dominami straciłoby sens bo pies ma tylko jedna Królową która decyduje o jego przyjemnosci lub jej braku.

    1. Po pierwsze obie strony bata zaczynając wspólna przygodę BDSM ustalają pewne granice, oczywiście przynajmniej na początku. I pas cnoty przekraczał już tę granicę. Po drugie wierność nie może być wymuszona. Musi wynikać ze szczerej chęci. Po trzecie… doskonale rozumiem, że tzw. klatka potrafi dla niektórych być silna, chociaż uciążliwa podnietą. Gdybym była psem, skomlałabym o pas cnoty

    1. Kurcze, głupio to wyszło, bo wierność nie miała być głównym tematem tej sceny, a tytuł tylko niepotrzebnie uwypuklił ten element. Ja przez cały czas nie miałam co do tego wątpliwości. Wykorzystałam tylko fakt, że irytowało mnie to jedno zdanie, do urozmaicenia aktu zniewolenia;)) Do gry.
      Miło Cię tu widzieć , Patryku*

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *