Wyrzut dopaminy zdaje się utrzymywać jeszcze kilkanaście godzin po powrocie. Wciąż czuję się jak na haju. W tej chwili przeważa wspomnienie, gdy bierze mnie za ręce, przytrzymuje je mocno nad głową, przypiera do ściany i namiętnie całuje bez końca. Zawłaszcza pocałunkami. Pożera moje usta. Natarczywie i zachłannie, jakby próbował wyjeść ich wnętrze. – Kaśka,…