MAJÓWKA

28 maja 2017 o 15:11|0 komentarzy

„Żadnych majtek, krótka spódniczka i dziwkarski wygląd!”, wydał polecenie w mailu.

To były sygnały, które odczytałam po swojemu i wyobraźnia zaczęła pracować. Wyszłam z domu przed czasem i na wszelki wypadek schowałam się za furgonetką tuż za rogiem, nerwowo czekając na Pana. Nieopodal zatrzymał się przy krawężniku jakiś samochód i mrugnął światłem. Odetchnęłam z ulgą, że nie muszę już dłużej wystawiać się na spojrzenia ciekawskich sąsiadów i zrobiłam parę kroków w jego kierunku.

Z miejsca dla pasażera wygramolił się niechlujny, mocno otyły mężczyzna w średnim wieku i zatrzymał na mnie wzrok. Przestraszyłam się. „Ach, więc po to ten dziwkarski wygląd!” Wykrzywiłam usta w mimowolnym skurczu odrazy. Mężczyzna zrobił dwa kroki w moim kierunku i nieoczekiwanie skręcił, żeby przejść na drugą stronę ulicy. Rozluźniłam się. Chwilę potem nadjechał Pan.

– Czy ja zawsze muszę się tak bać przed spotkaniem? – wyjęczałam, wciąż jeszcze pod wpływem widoku tamtego faceta.

Mój szczerze przestraszony wyraz twarzy wyraźnie sprawił mu frajdę.

Jeśli nawet trzęsące się ręce stały się już nieodłączną częścią rytuału przed wyjściem na spotkanie, bo taki był skutek niewiadomej i stopniowania napięcia przez Pana przed godziną zero, to zaraz potem w jego towarzystwie zapominałam o całym świecie. On był całym moim światem. On i to moje święte miejsce dla pasażera przy jego boku. A to, że nigdy nie potrafiłam rozpoznać jego samochodu, to już była moja wada wrodzona.

– Wiesz, zawsze jak siedzę w jakimkolwiek innym aucie z innymi ludźmi, czuję się jak opuszczona przez ciebie sierota. Zupełnie nie na swoim miejscu.

Uśmiechnął się ciepło i równie ciepło odpowiedział słowami, które mówiły wiele, a nawet wszystko.

– Ale się nie łaś! – dodał, gdy pogłaskałam go czule po dłoni. Spojrzeniem dał mi do zrozumienie, że moje przymilanie się odbiera cały nastrój założonej grozy. Dla mnie nie miało to znaczenia. Potrafiłam trzymać go za rękę nawet wtedy, gdy lał mnie ze srogą miną, bo wtedy czułam się bezpiecznie i wydawało się mniej boleć.

Cel podróży odgadłam dopiero, gdy już prawie dojeżdżaliśmy na miejsce. To była ta sama plaża gejowska nad jeziorem, gdzie odbywał się dogging. Właściwie wjechał nie tyle na plażę, co na parking sąsiadujący z tym, na którym byliśmy ostatnio. Wtedy był styczeń i drzewa były nagie. Teraz, końcem maja, las zagęścił się od zieleni, a rozbłysłe nagle słońce prześwitywało przez gałęzie. Znowu w samym środku stało całkiem sporo samochodów jak na obecne chłody. I tak samo jak wtedy kręcili się przy nich pozornie bez celu pojedynczy mężczyźni.

Pan zaciągnął mnie w głąb lasu. Szłam za nim ścieżką, nieporadnie ślizgając się po błotnistym podłożu.

– No właśnie… Nie wiedziałam jakie założyć dzisiaj buty. Nawet miałam zapytać, ale nie chciałam psuć efektu zaskoczenia. Dobrze, że nie założyłam szpilek!

– Najlepiej gumiaki. – Zaśmiał się. – Przyjrzyj się ziemi!

Rzeczywiście! Cała leśna dróżka wraz z poboczem była usłana opakowaniami po prezerwatywach i zużytymi prezerwatywami!

– Wygląda jak oznakowanie szlaku turystycznego – zażartowałam.

Po około stu metrach zatrzymał się. Po obu stronach dróżki, na niewielkim wzniesieniu stały sosny. Po jednej stronie ktoś ułożył parawan ze świeżych gałęzi. Tam dopiero znajdowało się opakowań! Całe śmietnisko. Musiała się tu odbywać niezła jazda!

– Oprzyj się o drzewo! – rozkazał.

Jęknęłam rozpaczliwie na widok pasa, który wyciągnął z kieszeni. Mimo to zdjęłam płaszcz, odwiesiłam na kikucie po urwanej gałązce na przeciwległym drzewie i posłusznie oparłam się obiema rękami o pień. W równym stopniu bałam się lania, jak i go pragnęłam. Regularna dyscyplina z rąk Pana przypominała o mojej pozycji i posłuszeństwie.

– Wypnij się!

Pan podniósł mi spódniczkę i wymierzył pierwsze razy. Moja odporność tego dnia okazała się bliska zeru. Skakałam, robiłam uniki, zasłaniałam się ręką i z bólu wydawałam głośne okrzyki. Swoją drogą musiał mnie mocno bić, bo pośladki piekły jeszcze na drugi dzień. Byłam zawstydzona i rozczarowana sobą. Po zaledwie kilku uderzeniach Pan zrezygnował, może dlatego, że mój wrzask roznosił się po lesie.

– Pokaż cipę!

Wypchnęłam biodra do przodu.

– Przycinałaś owłosienie? – zapytał podejrzliwie, dotykając mojego krocza.

– Nie, nie śmiałabym – odpowiedziałam całkiem poważnie.

Rozpiął rozporek. Jego członek już stał.

– Ssij!

Przykucnęłam i zrobiłam to, co suka zrobić powinna. Miałam wrażenie, że całe wieki nie czułam znajomej sprężystości na języku. Zamknęłam na nim usta i ssałam. Byłam dla niego dziurą w twarzy, miękką i mokrą, z mięsistym językiem ofiarnie masującym penisa Pana. Przeklinałam zbyt wysokie obcasy. Marzyłam, żeby uklęknąć na ziemi, ale nie zgodził się. A za chwilę wziął mnie od tyłu, znowu opartą dłońmi o drzewo. Chciałam wypiąć się jeszcze wyżej, żeby Panu było wygodnie posuwać mnie, gotową i lepką od soków, które puszczałam od jego pasa i stanowczego tonu. Od tego drżenia przed nim, którego nie potrafiłam opanować, czując się tak bardzo zależna od jego woli, a jednocześnie pragnienia go jako mężczyzny. Oparłam się rękami o ziemię, wilgotną i rozmiękłą po niedawnych deszczach, i stanęłam na czworaka, z rozstawionymi szeroko nogami, nadstawiając mu cipę, a on pieprzył mnie dalej wśród tych wszystkich porzuconych, zużytych kondomów. Obcasy wbijały mi się w błoto, nogi drżały z niewygody, ręce miałam ubrudzone od igliwia, za to satysfakcją dla suki były westchnienia ulgi Pana, który przywiózł mnie tutaj jako swoje ruchadło, żeby się we mnie zlać.

– No, – mruknął nagle – jednego widza już mamy. Stoi, gapi się i wali konia.

Rozejrzałam się półprzytomnie dookoła.

– Nie widzę… – stwierdziłam zawiedziona.

– Bo akurat schował się za drzewo.

Widz, którego nie widziałam, nie satysfakcjonował mnie. Do pełni satysfakcji seksualnej w plenerze potrzebny był mi widz widzialny. A jeszcze lepiej – niejeden. Dla Pana nie miało to znaczenia, czy ja go widzę, czy nie. Wyszedł ze mnie, chwycił mnie za włosy i wykręcając je w dłoni, naprowadził moją głowę w kierunku niewidocznej widowni. Z bólu szarpanych włosów moje ciało automatycznie skierowało się za głową. Próbował zdjąć mi bluzkę niecierpliwym ruchem, więc pospiesznie sama rozpięłam guziki. Pod spodem miałam czerwony biustonosz. Drugą ręką wyjął mi z niego piersi. Trzymał mnie tak za włosy w garści, do góry, jak marionetkę. Byłam jego marionetką. Robiłam wszystko, co kazał, mechanicznie, bez protestu. Nagle zobaczyłam siebie oczami ukrytego podglądacza.

– Czuję się jak kurwa.

– Bo cię tu przyprowadziłem, żeby wyruchać cię jak kurwę. A teraz pokaż mu cipę! Wypnij ją! – rzucał polecenia ostrym tonem. – Nogi szeroko!

Podciągnęłam spódniczkę na brzuch i na ugiętych kolanach wypięłam krocze do przodu.

– Szczaj! Mówiłaś, że ci się chce.

Wypuściłam z siebie strumień moczu. Przez bardzo krótką chwilę zostawił mnie tak całą odsłoniętą, na widoku, i sam się przyglądał. Parę sekund później wyjął telefon i sfilmował jak sikam na stojąco. To było jego prawo rejestrować moje poniżenie. Prawo do mojego ciała, do spuszczania się we mnie kiedy chciał, do dysponowania mną jak chciał. Mógł wystawić na pokaz zdjęcia swojej suki, nagiej, w wyuzdanych pozach na rozkaz, bez praw do samej siebie.

Rozczarowałam go. Nie wylało się tego wiele.

– Coś słabo – zauważył. – Okłamałaś Pana, że chce ci się siku?

– Nie, nie! Przepraszam.

Dopiero, gdy przesłał mi ten filmik, usłyszałam jak zmienia mi się głos, gdy wypowiadam „przepraszam”. Brzmiała w nim szczera skrucha. Po raz pierwszy w życiu miałam okazję oglądać swoją przemianę z boku, nie tylko ją poczuć. To już nie chodziło o posłuszeństwo suki wobec Pana, ale o przejście w jeszcze głębszą, autentyczną uległość wobec niego.

Chwycił mnie za pierś i uderzył w nią mocno parę razy. To samo zrobił z drugą. W pierwszej chwili myślałam, że jak zwykle tego nie wytrzymam, zacznę krzyczeć z bólu i robić uniki. Nic takiego jednak się nie stało. Już weszłam na obroty i skok adrenaliny częściowo mnie znieczulił. Ból okazał się znośny. Tak nieoczekiwanie znośny, że chciałam, żeby robił to długo, męczył je, aż zostawi na nich siniaki. Ale on przestał i ścisnął mi sutki.

Kiedy oglądałam potem siebie na zdjęciach, do których kazał mi wulgarnie pozować, wstydziłam się, widząc swoją tłustą, owłosioną cipę i tłuste cyce, wiszące jak wymiona, wystawione przez Pana dla cudzych oczu. Ściskał dalej suty, wykręcał je i naciągał mocno, doił je i męczył. Wstrzymałam oddech i poddawałam się temu w dziwnym, zaskakującym uczuciu na granicy bólu i seksualnej przyjemności.

Adrenalina okazała się znieczulać tylko do pewnego stopnia.

– Aaaała! Nie! Proszę! Już dość! – wyjęczałam, skręcając się z bólu.

Wtedy naciągnął je jeszcze mocniej.

– Nieee…, proszę bardzo! Już mam dosyć! Naprawdę…

Nie przestawał. Spojrzałam przestraszona na naciągnięte do granic możliwości suty, na których z całej siły zaciskał palce, i krzyknęłam.

– Co powinnaś powiedzieć, suko, cooo?!

– Proszę mojego Pana… – jęczałam dalej na miękkich kolanach.

Bezlitośnie wykręcał je dalej.

– Masz błagać suko!

– Błagam mojego Pana…

– O co? – droczył się ze mną, nie rezygnując z okrucieństwa.

– Błagam mojego Pana o litość – wyskamlałam, bliska osunięcia się na ziemię z niekontrolowanego bólu.

– Teraz dobrze! – powiedział i puścił mnie. – Stań prosto, bo zaraz się na ciebie wyszczam!

Gdybym chciała być konsekwentna w nastroju tej relacji, nie pisałabym o tym, jak w rzeczywistości potrafił szybko i nieoczekiwanie zmienić się na przeciwny. Ciepły, łaskoczący strumień jego moczu oblewający mój wzgórek łonowy odbierałam po prostu jak pieszczotę. Z przyjemności zamruczałam jak kotka.

– Taaak… Mmmm, chciałabym, żeby mój Pan wylał mi się do cipy…

Wygięłam się jak najdalej do tyłu, żeby poczuć go na wargach sromowych.

– Nooo! – oceniłam z podziwem. – Przynajmniej jedno z nas sikało naprawdę długo – zachichotałam.

Znowu z zaskoczenia zawinął dłoń wokół moich włosów i szarpnięciem ściągnął mnie w dół.

– Wyliż go do czysta!

Wyssałam resztki moczu spod napletka, a potem lizałam go długo i powoli. Uśmiechałam się przy tym lubieżnie i prowokująco pieściłam językiem główkę. Wcale nie zamierzałam pozbawiać się przyjemności wypuszczenia go z ust.

Uderzył mnie w twarz.

– Dość tego suko! Niech ten facet widzi jak cię rucham jak szmatę – powiedział ostro mój Pan. Znowu manewrując mną jak kukiełką, podniósł mnie za włosy, pchnął na drzewo i wdarł się penisem między moje pośladki.

– Wyrucham cię w dupę! Wepchnę ci kutasa głęboko, aż po same jaja!

Rzeczywiście celował niejednoznacznie. Wstrzymałam oddech ze strachu. Pocierał nim koło odbytu, krążył, posuwał w górę i w dół, drażniąc się ze mną. Z jednej strony byłam go głodna wszędzie w sobie. Mięśnie odbytu zaciskały się w samoistnych spazmach, sygnalizując gotowość wbrew mojej woli i rozumowi. Z drugiej strony mój odbyt był niemal dziewiczy, nieużywany i pewnie tak ciasny, że rozerwałby go jednym pchnięciem. Po chwili niepewności, w końcu znalazł się w pochwie. Dopiero wtedy wypuściłam powietrze z płuc.

Pan znowu ujeżdżał mnie długo i zachłannie, z ulgą wybrzmiewającą we wspólnych, naprzemiennych westchnieniach. Silne klapsy, które wymierzał mi w trakcie, wyrywały ze mnie gardłowe okrzyki. Uchwyt jego ciepłych dłoni na moich nagich biodrach wywoływał skurcze nawet w brzuchu. Zatraceni w ekstatycznym uniesieniu stękaliśmy głośno, dając upust przepełniającej nas przyjemności. Jednak na granicy ostatecznego spełnienia, Pan brutalnie oderwał mnie od drzewa i znowu siłą wykręcił mnie za włosy w stronę zarośli, gdzie chował się podglądacz.

– Oddam cię każdemu, kto tu będzie przechodził – powiedział groźnie, przykładając mi usta niemal do samego ucha.

Stał za mną i boleśnie ciągnąc za włosy do góry, eksponował mnie prawie nagą, na wzniesieniu, dostępną dla oczu każdego, kto rzeczywiście mógł znajdować się w pobliżu.

– Będziesz obciągała fiuta za fiutem, a sperma będzie ci spływać po twarzy – akcentował wyrazy, wymawiając je powoli, żeby nie umknęło mi żadne słowo. Pełen pogardy ton, jakbym w pełni zasługiwała na takie potraktowanie, dopełniał mojego poniżenia.

Zaczęłam rzucać lękliwe spojrzenia dookoła i ciężko oddychać. Mógł się tutaj z kimś umówić i to się zaraz naprawdę stanie. Mógł przywołać podglądacza i zachęcić go, żeby ze mnie skorzystał. Mógł wszystko i nie miał w tej kwestii zahamowań. Przez chwilę, póki nie upewniłam się, że nikt nie nadchodzi, byłam przerażona.

– Ja tylko… – wyjęczałam cicho… – Jestem tylko twoja, mój Panie. Tylko dla ciebie…

Tak bardzo chciałam, żeby zrozumiał mnie bez zbędnego tłumaczenia. Że inni mężczyźni budzą we mnie wstręt, że całą sobą jestem tylko dla niego. Że jeśli mi każe, zrobię czego chce, bo uległość wobec niego już dawno pozbawiła mnie woli, ale że będzie to ohydna tortura. I była jeszcze druga, przewrotna strona tego wszystkiego. Im bardziej mnie upokarzał dla swojej satysfakcji, im bardziej bezwzględnie zawłaszczał, tym bardziej czułam się jego.

– Wyrucham cię w pysk – powiedział chrapliwie i ściągnął mnie w dół.

Posłusznie nadstawiłam je otwarte. Lecz od wilgoci w powietrzu miałam niesforną obfitość włosów. Były wszędzie na twarzy, zasłaniały mi oczy, owijały się wokół jego członka i natrętnie przylepiały do języka. Pan odgarniał je, torując sobie drogę między moje wargi, a każde muśnięcie jego palców na policzkach działało na mnie ekstatycznie, wprawiając w uniesienie.

Dla zachowania równowagi chwyciłam się jego nóg. Lubiłam czuć w dłoniach jak miarowo napinają się mięśnie jego ud, kiedy posuwał mnie w usta. Wciąż trzymając sztywno głowę dla członka Pana, po omacku wsunęłam mu palce pod nogawkę, żeby tylko poczuć ciepło choćby skrawka jego ciała. Byłam spragniona bliskości, dotyku jego skóry, zwarcia nagich ciał.

W końcu wyjął członek i wytrzepał się do moich ust. Połykałam jego spermę, uśmiechając się do niego szczęśliwa. Łapczywie zlizałam resztki z jego palców. A potem z kolan, z wdzięcznością całowałam jego buty. Mój własny orgazm wciąż trwał, aż zaczęłam śmiać się z zakłopotania, wstrząsana niekończącymi się dreszczami.

Gdy wracaliśmy, między drzewami minął nas tęgi mężczyzna w średnim wieku. Rzucił nam spojrzenie i wdrapywał się dalej pod górę krokiem, jakby mu się gdzieś bardzo spieszyło w tym lesie.

Kropka 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *