DWUGŁOWY

12 lutego 2018 o 23:12|12 komentarzy

Witam moich Gości w nowym miejscu i dziękuję Wam za cierpliwość! 🙂

 

Jako przerywnik w historiach bieżących, na początek zamieszczę wspomnienie sceny zaaranżowanej na jednej z imprez parę lat temu.

 

Pobiłam wtedy swój rekord liczby wylizanych cipek w ciągu jednej nocy, żeby ratować honor imprezy. Dominujący panowie zasiedli za suto zastawionym stołem i bez reszty pochłonęła ich dyskusja o świeżo wtedy zaistniałej, niepokojącej sytuacji na Ukrainie. Nie poruszyły ich nawet nagie suki leżące tuż obok na kanapie w leniwych pozach, oddane własnej konwersacji. Obie należały do Satyra.

Bujna, zmysłowa uroda dziewcząt, niewiele ponad dwudziestoletnich, czyniła je ozdobą wieczoru. Stosownie do okoliczności miały na sobie jedynie czarne gorsety. Mary – kończący się pod biustem i odsłaniający obfite piersi, a Zosia – eksponujący równie pełny biust i kończący się wraz z miękką linią brzucha. Mary, czarnowłosa, o obfitych, nonszalancko eksponowanych nagich pośladkach i pełnych, czerwonych ustach, jakby skalibrowanych do obejmowania nimi fiutów. Zosia, o słowiańskiej urodzie i gęstych, ciężkich, naturalnie jasnych włosach. Próbowałam przyłączyć się do ich rozmowy, ale najwyraźniej wystarczały same sobie.

– Podziwiam, że one tak zgodne gruchają – mruknęłam na boku do siedzącego przy stole Satyra.

Roześmiał się.

– Sam jestem zaskoczony. Może dlatego, że Mary niedługo emigruje, więc Zosia nie czuje w niej zagrożenia.

Uznałam, że pozostawienie takich suk w spokoju byłoby marnotrawstwem. Poza tym, było mi wstyd za tę grupę dojrzałych, dominujących mężczyzn, ignorujących młodziutkie, wyuzdane cipki pod samym nosem. Czułam się w obowiązku, żeby coś się działo i każdy się wykazał. Taki był statutowy cel imprezy, a mnie jak zwykle roznosiło klimatyczne ADHD. Z odtwarzacza akurat leciał Rammstein, nieodmiennie budzący mnie do złego. Po internecie krąży sentencja: „Ucz się niemieckiego, przyda ci się w piekle”.

W porywie natchnienia, z pudeł z akcesoriami wyłowiłam gigantycznego, długiego, dwugłowego, gumowego penisa. Na oba jego końce nałożyłam kondomy.

– Mogę z was skorzystać? – zapytałam Mary i Zosię.

– Tak, ale najpierw zapytaj Satyra, bo inaczej nas zbije.

– Można? – zapytałam Satyra, robiąc gest głową w kierunku jego suk i wymachując prowokująco gumowym penisem, który wyginał się na wszystkie strony pod własnym ciężarem.

– Pewnie.

– Wysoki! Pytałeś o suki, więc masz suki! – z naciskiem zwróciłam uwagę innemu koledze. – A one leżą odłogiem. Nie wstyd ci?

Wywołałam zaczepnie zza stołu tego, który dostarczał mi najwięcej stresu, za każdym razem dopytując się przed imprezą czy będą jakieś uległe. Suki to był gatunek rzadki, przez co bezcenny. Same nie pojawiały się prawie nigdy, o ile nie były to moje własne, zaprzyjaźnione. A te w parze nie zawsze były oddawane przez swoich Panów do ogólnego użytkowania. Właśnie dlatego należało korzystać z okazji.

Wysoki niechętnie ruszył się zza stołu.

– Połóżcie się na plecach, naprzeciwko siebie. Nogi szeroko! – wydałam im polecenia.

To były posłuszne i pojętne suki. Od razu rozłożyły nogi pod właściwym kątem, eksponując gotowe do wypełnienia, nagie cipki. Założyłam lateksową rękawiczkę, wycisnęłam żel na dłoń i dokładnie nasmarowałam cipkę pierwszej dziewczyny. Zmieniłam rękawiczkę i to samo zrobiłam z drugą. Następnie wręczyłam penisa Wysokiemu.

Imprezując wspólnie niejeden raz, byliśmy zgrani we współdziałaniu. Bez zastanowienia przejął go ode mnie, usiadł na kanapie i włożył końce do obu cipek. Penis był gruby, wyprofilowany w wyraźny splot żył, jak kutas na granicy eksplozji. Wkręcał go ostrożnie do środka, rozpychając pochwy. Ciche stękania dziewcząt zdradzały, że robi to z wyczuciem. Uchwycił go mocno w dłoni i najpierw zaczął masturbować Mary. Wyprężyła się, odchyliła głowę do tyłu i jęknęła głośniej, przymykając oczy. Drugi koniec automatycznie sam poruszał się w Zosi, jednak bez sterowania najwyraźniej nie był tak samo skuteczny.

Satyr natychmiast postanowił temu zaradzić. Dosiadł się, chwycił za drugą część, i ręka w rękę z Wysokim, tłoczył go miarowo w głąb Zosi. Nadał grupie własne, bardziej zdecydowane tempo. Stękania dziewczyny stały się głośniejsze.

Stałam nad nimi i gdy tak przyglądałam się całej scenie, nasunęło mi się skojarzenie. Łobuzersko postanowiłam odwołać się do męskiego ducha rywalizacji.

– Satyr, to nie fair! – odezwałam się zaczepnie. – Szanse nie są wyrównane, gdy ty ruchasz własną sukę, bo przecież ty najlepiej wiesz jak ją zadowolić.

– Jurek! – wywołałam zza stołu przyjaciela Doga, którego po raz pierwszy przyprowadził na naszą imprezę, żeby uwiarygodnić przed nim swoje wesołe życie.

Jurek nie wstał od razu, ale nie zostawiłam go w spokoju, dopóki nie ruszył się zza stołu, onieśmielony, że zaraz znajdzie się w centrum uwagi.

– Twoja kolej! – rzuciłam do niego tonem nie przyjmującym odmowy.

Satyr ustąpił mu miejsca i Jurek, ociągając się, przejął penisa. Jeśli nawet ręka mu drgnęła, nie dał tego po sobie poznać. Jego ramię od razu pracowało całkiem wprawnie, gdy młócił cipkę Zosi.

Zza stołu wstał w również Dog, który najwyraźniej chciał dodać mu otuchy i przysiadł w pobliżu, na oparciu kanapy.

Panowie zawzięcie posuwali dziewczęta penisem, a one poddawały im się, wijąc się zmysłowo pod wpływem pchnięć i jęcząc na dwa głosy. Zastanawiałam się czy udają, żeby nie zawieść publiczności. Tym bardziej, że pochłonięci wcześniej rozmową mężczyźni, teraz z zaciekawieniem gromadzili się coraz ciaśniej wokół kanapy i przysiadali się na krawędzi, żeby kibicować kolegom.

Dogowi znudziło się przyglądanie jak spisuje się jego przyjaciel, i zaczął bawić się piersiami Zosi. Próbował złapać ją za sutek, ale jej sutek schował się przed nim do wewnątrz. Spojrzał na mnie zaskoczony, pytającym wzrokiem, jakbym zarządzała wszystkimi erekcjami pod tym adresem między dwudziestą a czwartą nad ranem. W końcu dał spokój.

Wysoki poruszał penisem coraz bardziej niemrawo.

– Ręka mnie już boli – zaczął narzekać.

– Uuuu! –  rozległy się odgłosy zbiorowego rozczarowania.

Dominy z „drugiego rzędu” fotela, który obsiadły obserwując scenę, z dezaprobatą kręciły głowami.

– Ręka go boli! – parsknęła Księżniczka z potępieniem.

Jurek też miał niepewną minę. Ja jednak nie zamierzałam mu odpuścić. Moje imprezy z założenia wykluczały biernych obserwatorów i zamierzałam wyegzekwować tę zasadę.

Uznałam, że trzeba nadać widowisku więcej dynamiki. Rozejrzałam się i mój wybór padł na Doga. Wysoko oceniałam jego umiejętności manualne.

– Weź no, Dog, zmień Wysokiego! Robimy drugą rundę!

Wysoki wciąż jeszcze poruszał ręką, w oczekiwaniu na zmiennika. Wstał z ulgą, kiedy Dog zajął jego miejsce przy Mary i przejął jego pozycję na gumowym penisie.

– Panowie, robimy zawody, kto szybciej doprowadzi sukę do orgazmu – obwieściłam. – Ja stawiam na Doga!

Ten od razu nadał nowe tempo i zaczął penetrować Mary pewnymi ruchami fachowca.

W Jurku wyraźnie obudził się duch rywalizacji. Coraz bardziej przykładał się do swojego zadania. Robił to z takim zaangażowaniem, że na nowo podniecił Zosię. Wiła się i pomrukiwała jak kotka pod wpływem pchnięć penisa, który jak dwugłowy wąż wpełzał falistymi ruchami do jednej pochwy, podczas gdy wypełzał z drugiej. Po przeciwnej stronie Mary, dysząc i stękając, przeciągała się z przyjemności i ocierała pośladkami o skórzane obicie kanapy. Jej piersi falowały ponętnie. Dziewczyny wydawały się iść równo w zawodach. Na tle pierwszych dźwięków rytmicznie wychrypianego „Ich will” Rammsteina, z nogami rozłożonymi na boki i podkurczonymi w kolanach, ekstatycznie poruszały biodrami, a na ich twarze wypłynęło zadowolenie. Ruchy rąk mężczyzn trzymających dwugłowego penisa i ruchy ciał dziewcząt przyspieszały wraz ze śpiewanym w uniesieniu, powtarzanym wielokrotnie, marszowym „ich will”.

Ich will – ich will eure Phantasie. Ja chcę – ja chcę waszej fantazji.

Ich will – ich will eure Energie. Ja chcę – ja chcę waszej energii – grzmiało coraz głośniej.

Dog był w tym naprawdę dobry. Pracował ręką metodycznie, lecz z wyczuciem. Wiedziałam, na kogo stawiam. Jednak, ku mojemu zaskoczeniu, sądząc po nasileniu jęków rozkoszy, szala zaczęła przechylać się na korzyść Zosi.

– Brawo, Jurek! – zawołał z uznaniem któryś z obserwatorów.

Spojrzałam z niepokojem i oceniłam, że jest bliska orgazmu.

– Dog! – krzyknęłam. – Dawaj, no! – dopingowałam mojego zawodnika. – Nie zawiedź mnie! Stać cię na więcej!

Wsparcie nadeszło z niespodziewanej strony. Stół biesiadny okupował jeszcze tylko Król Balu. Wciąż siedział u jego szczytu, w niewielkiej odległości od Mary, i przyglądał się dziewczynie. Jego twarz promieniała zachwytem nad jej urodą. Nachylił się nad nią i zapytał poważnym, surowym tonem:

– Kim jesteś? Co?

Skierowała na niego półprzytomne spojrzenie.

– Jesteś dziwką, prawda? Zdzirą. Kurwą. – Wymawiał te słowa powoli, spokojnie, jakby uświadamiał jej oczywistą prawdę.

– Jestem. Tak, jestem – przyznała cichym głosem, nie patrząc mu w oczy.

– Więc jęcz jak dziwka! – nakazał.

Jęknęła zawstydzona, jeszcze nie całkiem naturalnie, ale gdy natarczywie ponawiał pytanie, szepcząc do niej wulgaryzmy, jakby wypowiadał nad nią zaklęcia, w końcu skutecznie trafił w jej potrzebę upokorzenia seksualnego.

– Jestem dziwką – skomlała w transie, wypowiadając tę poniżającą mantrę w odpowiedzi na nieustępliwe, wciąż te same pytania Króla. I już bynajmniej nie udawała, że jest bliska szczytowania. Jej zamglony wzrok zdradzał, że traci kontakt z rzeczywistością.

Mary wyraźnie zaczęła odzyskiwać przewagę w tej konkurencji, zagłuszając odgłosy wydawane przez Zosię. Stękała coraz głośniej, jej biodra drgały konwulsyjnie, a pochwa zdawała się stanowić harmonijną jedność z bezustannie wkręcanym w nią, nadnaturalnie grubym penisem.

– Jesteś szmatą… – szeptał do niej Król, a ona wydawała coraz głośniejsze jęki, urywane spazmami orgazmu, który wstrząsał jej ciałem, aż zaczęła przechodzić do krzyku.

I był to również okrzyk zwycięstwa.

Ich will – in Beifall untergehen! Ja chcę – utonąć w oklaskach!. – odśpiewał Rammstein w tle, idealnie zgrywając się w czasie na podkreślenie tej chwili.

Kropka:)

 

12 myśli na temat “DWUGŁOWY”

  1. ślicznie tu. tylko jeszcze lub sama zmień swój podpis bo admin kompletnie do Ciebie nie pasuje 😀
    u mnie już link na Ciebie zmieniony.

    1. Dziekuję:) Ja też szybko polubiłam to nowe miejsce, chociaż tak czarno na białym brzmi jeszcze bardziej ekshibicjonistycznie…:) Zaraz się przekonamy, czy ustawienia co do podpisu zadziałały;) Pozdrawiam!

  2. Ha! Mój pierwszy komentarz w nowym miejscu, w kropkowej jaskini rozpusty.

    Jak by nie patrzeć, z której strony by nie podchodzić – miejsce to pierwszej klasy. Nie taki rzygający reklamami popiedółek jak na Onecie tylko prawdziwie ekskluzywny klub dla smakoszy wyrafinowanych rozkoszy (proszę zwrócić uwagę na to, jak mi się tu pięknie zrymowało). Pełna kultura – do tego stopnia, że kiedy czytam o tym, jak Król Balu nazywa dziewczynę dziwką, zdzirą, kurwą, to mam tę pewność, że nawet jeśli siedzi na tronie nagi, z dumnie wzniesionym berłem (chły, chły, chły 🙂 ), to ma na szyi jedwabny krawat zawiązany podwójnym Windorem, a na głowie – jeśli nie autentyczną koronę – to co najmniej melonik. I na gołych rękach – mankiety od koszuli, koniecznie ze złotymi spinkami z agatem. 🙂

    1. Shintaro-san:) Witam Cię tutaj jak najuprzejmiej! I wybacz za to opóźnienie w odpowiedzi. Sama nie potrafię się jeszcze przyzwyczaić, że mam nową jaskinię:) Usłyszałam w wywiadzie z Remigiuszem Mrozem, że magia książki polega na tym, że pozostawia pole wyobraźni czytelnika. I każdy może zobaczyć tę samą scenę w sposób, w jaki owa wyobraxnia mu podpowiada. Tak więc Król Balu ZAWSZE pozostawał w ubraniu, i była to zawsze czarna koszula i czarne spodnie. Skutek był taki, że wszystkie kobiety były niezwykle ciekawe jakie berło w nich ukrywa;) Niestety, nie dowiedziały(śmy) się, bo już zakończył żywot…
      Pozdrawiam Cię serdecznie i jeszcze raz prosze o wybaczenie za opieszałość. Następnym razem postaram się odpowiedzieć od razu!

  3. No tak… były to piękne spełnienia moich suczek… potem często wspominały te „zawody” licząc, że będą miały możliwość ponownie publicznie „współzawodniczyć”… bo to „złe kobiety były”

    1. Witaj, Satyrku!:) Ale to by chyba musiały być zawody międzykontynentalne, o ile pamiętam dokąd udała się zaraz potem jedna z nich;)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *