Bez psa na naszych spotkaniach czułyśmy się jak alkoholicy bez wódki. Tym razem miałyśmy obchodzić urodziny Księżniczki, dlatego aż się prosiło, żeby sprowadzić jakiegoś uległego w prezencie. Na portalu fetyszowym akurat oferował mi się do tresury pies, który wydawał się dość realny. Jednak domagał się od mnie tak mocnej chłosty, że wręcz nie poczułam się kompetentna…