Mam słabość do pissu, ale nie mam pojęcia, skąd właściwie mi się to wzięło. Gdy byłam mała, chciałam zostać… babcia klozetową. Bo wtedy babcie siedziały przy stoliku i czytały książki. Kiedy jestem już duża i pomyślę o tej pracy, to mam już tylko bardzo zboczone fantazje;)
Może dlatego słysząc jak Pan pies mówi: „Chce mi się sikać. Idziemy do łazienki”, czuję się po prostu na swoim miejscu.
Co tam ostatnio robiliśmy?
Gdyby nie to, że muszla jest zwykle pozadomowa, najchętniej z kolan wylizałabym deskę, zanim Pan na niej usiądzie. Kiedy stoi, nauczył mnie, żeby trzymać go za kutasa.
„Lubię dotyk ciepłej, kobiecej dłoni dla odmiany, gdy się odlewam.”
Tak więc rano, po przebudzeniu, weszliśmy do łazienki, a ja uklękłam przy sedesie zupełnie naga i od razu wzięłam do ręki członek Pana. Patrzyłam na lecący strumień z nadzieją, że zostawi także coś dla mnie. „Potraktuję cię jak odpływ do kanalizacji”, powiedział kiedyś. W pierwszej chwili zaburzył moją własną ideologię do połykania moczu Pana przez sukę, ale już po chwili włączyło się podniecające poczucie degradacji.
Nie zostawił. Wszystko wysikał do muszli, a ja poczułam rozczarowanie. Piłam już nieraz jego mocz, więc poczułam się pominięta. Jeszcze bardziej zapragnęłam być jego kiblem.
Odwrócił się tylko w moją stronę i podstawił członek do wylizania. Wzięłam go do ust i zlizałam do czysta resztę wilgoci. Jego mocz smakował intensywnie – gorzko i ostro. Odetchnęłam z ulgą, że jednak nie musiałam połykać. A zaraz pomyślałam z żalem, że taki smak miałby swoją moc, nawet gdyby wywołał łzy w oczach, opór przełyku i odruch wymiotny.
Gdy skończyłam, wstałam z podłogi i spuściłam wodę za Panem, jak należy.
Czekam już bardzo na powtórzenie rytuału.
Kropka:)
Jeszcze fajniej by było stać nago pod deską w ToiToi…
Ale to chyba zanurzonym w odchodach? Bo nie widzę innego rozwiązania;))
Fajnie by było też stać nago pod deską w ToiToi…
I ten charakterystyczny, toitoiowy smród…