PREZENT URODZINOWY część 2

13 sierpnia 2025 o 19:28|2 komentarze

To, co zastałam po powrocie z krótkiej przerwy na toaletę, bolało od samego patrzenia.

Pies stawiał opór całym ciałem, chociaż – co trzeba przyznać – decyzję, kiedy przestać, pozostawił Księżniczce i Bezlitosnej.

– Zaraz go wydoicie! – zażartowałam słabym głosem.

Stał, a Bezlitosna ciągnęła go za sutki z taką siłą, że nabrały rozmiarów małych, kobiecych piersi. Księżniczka ze szczerą radością poprawiła po Bezlitosnej, chociaż wydawałoby się, że bardziej nie da się ich naciągnąć. Skóra chyba cudem nie oderwała się od ciała. Gdy sadyści bawili się we wzajemnym towarzystwie, można było mieć pewność, że będą się wzajemnie nakręcać. Wyłącznie grymas bólu na twarzy psa zdradzał jego odczucia.

– Co ty tam jeszcze miałeś na liście życzeń? – zagadnęłam go, żeby przekierować uwagę moich koleżanek. – Zdaje się, że chciałeś być bity z czymś wsadzonym w dupę. Miałeś już tam kiedyś kutasa?

To były słowa obliczone na jego poniżenie, ponieważ z wcześniejszej rozmowy wynikało, że raczej nie miał nawet dildo w odbycie.

Rączka pasa, którego przed chwilą używałyśmy do bicia, idealnie nadawała się kształtem i rozmiarem do wyruchania go. Wzięłam do ręki prezerwatywę. Zawsze nakładałyśmy prezerwatywy na akcesoria używane do praktyk intymnych. Nie dlatego, żeby nie doszło do nieplanowanej reprodukcji, ale dla higieny, jako, że zwykle były to przedmioty używane na wielu różnych osobach. Pomęczyłam się chwilę bezskutecznie z otwieraniem opakowania, po czy mu je wręczyłam.

– Masz, otwórz! W końcu to facet otwiera gumki. A potem nałóż ją pyskiem na rączkę od pasa.

Wzbraniał się przez chwilę, ale w końcu zaczął wykonywać moje polecenie. Wyglądał przy tym jak dziwka pracująca na kutasie, tyle, że drewnianym. Robił to jednak nieudolnie, co zmusiło mnie, żeby go wyręczyć. Oczywiście dosłownie – ręką. Niestety, guma pękła.

Księżniczka szybko nadeszła mi z pomocą. Podeszła jednak do tematu po swojemu. To była jej ulubiona praktyka, pewnie dlatego oliwka i lateksowe rękawiczki znalazły się tak szybko, jakby wytrzepała je z przysłowiowego rękawa.

– Wejdź na materac i stań na czworaka! – zarządziła.

Obserwowałyśmy z Bezlitosną z foteli jak przysiada za nim na piętach i zakłada rękawiczki. Następnie rozchyla jego pośladki, wsuwa naoliwione palce do odbytu i zaczyna nimi poruszać. Po zadowoleniu na twarzy i błysku w oku widać było jak dużą sprawia jej to przyjemność.

– Jesteś moją suką, prawda? – powiedziała słodkim tonem, coraz głębiej wiercąc palcami w tyłku psa.

Wysapał coś niewyraźnie w odpowiedzi.

– Jesteś moją suką?! – upewniła się, brzmiąc groźniej.

W jej ręku równie niespodziewanie znalazł się też korek analny, czarny i gruby, poszerzający się od czubka do nasady. Miałam wrażenie, że podobnie, jak Bezlitosna zawsze trzyma w torebce zaciski, tak samo Księżniczka nosi w kieszeniach zabawki do analu. Wsadziła mu go do odbytu w miejsce swoich palców.

– Ccco to jest? – wyjąkał zaniepokojony.

– Kutas! – Księżniczka roześmiała się perliście, rozbawiona jego zaskoczeniem, nie przestając go penetrować. Jej głos przybrał gardłowy ton, a ona dalej droczyła się z nim w swoim stylu:

– Wystawię cię na ulicę i będziesz dawał dupy innym facetom!

Oddychała przy tym ciężko, coraz bardziej podekscytowana. Nagle, lekko zmieszana, odwróciła w naszą stronę. Oczy jej mocno błyszczały.

– Dziewczyny, nie macie pojęcia jak bardzo się podnieciłam – wyznała.

Nabrałam ochoty na podkręcenia atmosfery. Wciąż nosiłam w sobie resztki urazy do psa za treść jego wiadomości do mnie. Podniosłam się z fotela, stanęłam nad nim i splunęłam na niego z pogardą. Następnie usiadłam na jego grzbiecie, naprzeciwko Księżniczki.

Księżniczka nie przestawała posuwać go korkiem i wyrzucać z siebie wyuzdane wizje.

– Będziesz służył jako męska dziwka. Powtórz!

– Będę Pani suką. Będę dawał dupy facetom – powtarzał za nią potulnie, jakby nagle znalazł się pod wpływem hipnozy.

Nie on jedyny. Księżniczka przy okazji także i mnie wprowadziła w trans. Słowa, które wypowiadała do psa, trafiały w jeden z moich bardziej lub mniej świadomych fetyszy, wzbudzając natychmiastowe podniecenie. Chłonęłam je, a one przepływały przez moje ciało wywołując dreszcze i szarpiąc nim w narastającym orgazmie. Biodra wyrywały się do przodu w mimowolnej symulacji stosunku po każdej, wypowiadanej przez nią, wulgarnej frazie. Po snutych przez nią upokarzających fantazjach, pod działaniem tonu jej głosu – stanowczego, nie dopuszczającego jakiejkolwiek odmowy. Teraz ja roześmiałam się z zakłopotaniem, dochodząc. Wtedy pocałowałam ją, a ona – równie rozochocona – oddała mi namiętnym pocałunkiem. Pieszczota z nią, rozpaloną z pożądania, była tak przyjemna, że skończyłyśmy dopiero, gdy pies jęknął znacząco pod moim ciężarem. Pozostało mi wrócić na fotel do roli obserwatorki.

– Podoba ci się to? – Księżniczka dopytywała się psa tonem na nowo przyprawionym słodyczą, dopychając korek w głąb jego odbytu.

– Podoba się, Pani – wystękał.

Widocznie również osiągnęła swój szczyt, ponieważ położyła się bokiem się na materacu i podparła na łokciu, żeby odpocząć. Pies też się położył. Napięcie trochę opadło, z jednym małym wyjątkiem – psiego kutasa. Księżniczka gładziła go dłonią, rozmawiając z nami, a on reagował na pieszczotę jak rasowy samiec, gdy z jego przyrodzenia powoli zaczęła wyciekać zapowiedź spermy.

Jakież było nasze zdziwienie, gdy nagle do pokoju wszedł kot. Widocznie nie zamknęłyśmy za sobą drzwi wejściowych, a w ferworze zabawy zupełnie wyleciało mi z głowy, że są zepsute. Jeśli nie zamknęło się ich od razu na zamek, samoistnie się uchylały. Musiał to być kot należący do kogoś z kamienicy, ponieważ wydawał się czuć swobodnie, jak u siebie. Przywiedzione ciekawością zwierzę kręciło się w pobliżu tej strategicznej sceny, a im bliżej podchodziło, tym głośniej chichotałyśmy. Pies niezupełnie widział co dzieje się wokół dolnej partii jego ciała zasłoniętej przed jego wzrokiem przez górną część ciała Księżniczki.

– Chcesz mleczka? – zwerbalizowała nasze wspólne niecne myśli, kierując pytanie do kota i znacząco naginając śliniącego się penisa w kierunku jego pyszczka.

Próbowałyśmy zdusić w sobie śmiech, ale pies w końcu zorientował się, co chodzi nam po głowie.

– Zwariowałyście?! – wykrzyknął.

Kot i tak się nie skusił, więc pies nie doszedł na tej imprezie.

 

P.S.

– Nie musisz płacić za to, że wypuścimy cię stąd do domu, ale w końcu to urodziny Księżniczki i wypadałoby przynajmniej postawić wino – upomniałam psa, gdy zbierał się do wyjścia.

– Jasne! Pójdę kupić. Jakie lubicie?

– Zostaw kluczyki od samochodu. Zwrócimy ci, gdy wrócisz z winem.

Roześmiał się.

– Takim chujem to ja nie jestem. Wrócę – zapewnił nas.

Rzeczywiście wrócił. A co już wiecie – i ja tam byłam, i z nimi wino piłam.

(Zawsze czekałam, aż nadarzy się okazja, żeby tak napisać na zakończenie historii, ponieważ tymi właśnie słowami zwykle kończyły się bajki z mojego dzieciństwa.)

Kropka:)

2 myśli na temat “PREZENT URODZINOWY część 2”

  1. Witam Panią. Przepięknie opowiadanie, idealnie opisane, można stać sie tym uległym i zatracić się w przyjemności odbycia służby takim Paniom. Coś pięknego, uwielbiam Pani femdomowe opowiadania. Wierny jak pies fan. ♥️ Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne historie Pań domin! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *