CYKL: BEZSENNOŚĆ W BERLINIE – ZAKOŃCZENIE
*(ang.) przebieg na cipce;
Tytuł inspirowany utworem “Wamables” Nicki Minaj.
– I jak ci się tutaj podoba? – zapytał Pan.
Sceptycznie pokręciłam głową. Przyłapałam się na tym, że mimo całego zachwytu wyrafinowaną pieszczotą motocyklisty jeszcze przed chwilą, obserwowałam krytycznie uczestników tego wieczoru w klubie w Berlinie.
– Wiesz, z racji tego, że sama organizuję imprezy bdsm, siłą rzeczy nie potrafię powstrzymać się od porównań. Czuję się tutaj trochę jak Louis de Funes w filmie „Skrzydełko czy nóżka”, który utkwił mi w pamięci z dzieciństwa. Kojarzysz? De Funes grał w nim krytyka kulinarnego, który odwiedzał restauracje incognito, żeby przyłapać ich właścicieli na niedociągnięciach. Moje marzenie jak najbardziej się spełniło – zapewniłam go. – Sado-maso w Berlinie, po niemiecku… – uśmiechnęłam się, bo już samo to zestawienie brzmiało dla mnie podniecająco. – Ale brakuje mi urozmaicenia – wróciłam do rozważań. – Zauważ, że oni tutaj wyłącznie albo się chłostają, albo się pieprzą – oceniłam surowo. – Cóż, w dużej mierze na pewno zależy to od dnia, programu, a przede wszystkim aktywności uczestników. Sam wiesz, jak to jest na imprezach. Wszyscy chcieliby przyjść popatrzeć, a nikt nie chce się angażować. Bo przecież ekipa, która chyba jest tutaj zatrudniona, żeby rozruszać gości, dwoi się i troi, żeby coś się działo. Mam wrażenie, że nawet pieprzyli się na zachętę – uśmiechnęłam się pod nosem. – Zauważyłeś, że damska część składu Sądu nad Ladacznicą brała udział w seks-akcji na tym wielkim łożu?
Pan pokiwał głową w zamyśleniu.
– Tak, rzeczywiście. Chyba paru z nich to byli właśnie pracownicy – zgodził się ze mną.
Z nagłym ożywieniem pociągnął mnie za rękę.
– Chodźmy zobaczyć co tam teraz robią!
Scena zbiorowego seksu najwyraźniej zakończyła się jakiś czas temu. W tej chwili siedziała na nim młoda, pulchna Mulatka, z fryzurą afro. Widocznie również należała do stałej ekipy, ponieważ właśnie przebierano ją w skórzany, sznurowany gorset i kozaki na wysokim obcasie, co sprawiało wrażenie rytuału. Niepewne spojrzenie dziewczyny zdradzało, że musiała być tu nowa. Wydawano jej jakieś instrukcje, których uważnie słuchała, potakując głową. Na koniec wręczono palcat i przyprowadzono niewolnika na smyczy.
Jej rola właściwie nie różniła się od roli zwykłej prostytutki. Chociaż strój nasuwał skojarzenie z Dominą, kazano jej po prostu szeroko rozłożyć nogi i dać się wylizać psu.
Byliśmy z Panem już nieco zmęczeni po kilku godzinach spędzonych w klubie. Wolna kanapa znalazła się tylko pod ścianą w pobliżu gabinetu ginekologicznego. Usiedliśmy na czarnej skórze, przy słabym świetle wyławiającym z mroku jedynie załomy otaczających nas czarnych ścian.
Ogarnęła mnie senność. Wtuliłam się w Pana i przymknęłam oczy. Nie potrafiłam jednak usiedzieć spokojnie, mając go wreszcie przy sobie. Jego bliskość zawsze wywoływała u mnie stan pobudzenia. Przypomniał mi się jego zapach w windzie, wcześniej tego wieczoru, po całym dniu jazdy samochodem do Berlina. Zapach spoconego ciała, który wprawił mnie w zachłanne drżenie i momentalnie przeistoczył w kierowaną instynktem samicę, gotową parzyć się z nim natychmiast. Zaczęłam się wiercić, wwąchiwać się w niego i całować coraz bardziej pożądliwie, złakniona go całego.
Dopiero zaintrygowana ożywieniem, jakie zapanowało tuż obok, zatrzymałam się w ruchu. Nieco wcześniej, kątem oka zarejestrowałam zbliżającą się Jenny, wraz ze świtą kilku samotnych mężczyzn. Pewność, z jaką wszyscy zmierzali do celu oznaczała, że mają konkretne zamiary. Amerykanka, wciąż prawie naga, znikła wraz z mężczyznami za przejrzystą, tiulową kotarą, która wydzielała kameralny zakątek ze skórzanym hamakiem. Obserwowaliśmy, jak z ich pomocą wspięła się na niego i ułożyła wygodnie. Właściwie była to typowa huśtawka do seksu, z siedziskiem kończącym się na wysokości pośladków dla swobodnego dostępu do krocza.
Jenny ochoczo wyciągnęła ręce za głowę, pozwalając mężczyznom przypiąć się za nadgarstki do zawieszeń huśtawki. W jej gestach widać było ufność. Gdy ją przymocowali, ustawili się jeden za drugim między jej nogami, a ona kolejno przyjmowała ich w sobie.
– Dziewczyna potrafi się zagospodarować – skomentowałam żartobliwie. – To ta, która podobno nie uprawia seksu z mężczyznami! – zachichotałam. – Patrz ilu dzisiaj przyszło singli do klubu, i to za sporą kasę, za to bez żadnej gwarancji na seks. I nieoczekiwanie aż tylu załapało się na gangbang!
Pan przytaknął i ciekawie przypatrywał się dalej.
Mężczyzn przybywało. Niektórzy ustawiali się ponownie w kolejce, trzymając w pogotowiu członki już wcześniej wyciągnięte ze spodni. Bardziej niecierpliwi stawali po obu stronach głowy Jenny i na zmianę podawali je jej do obciągania.
To była bardzo młoda dziewczyna, w przeciwieństwie do wielu z nich, co najmniej dwukrotnie starszych, którzy korzystali z niej jak z taniej dziwki.
Jenny dyszała głośno, podkreślając okrzykiem każde pchnięcie, co podnieciło mnie jeszcze bardziej.
– Gdy tak patrzę, jak rypią tę nagrzaną sukę, jeden za drugim, to mam ochotę ustawić się w kolejce i zerżnąć ją jak facet – powiedziałam gardłowym głosem, napalona na nią nie mniej niż ci, którzy posuwali ją bez wytchnienia. – Szkoda, że nie mam ze sobą strap-ona – dodałam ze szczerym żalem.
Czerwony kolor tiulowej kotary rzucał poświatę na podglądaną przez nas scenę, co potęgowało jej burdelowy charakter. Ekstatyczne westchnienia podgrzewały atmosferę. Jenny szczytowała raz za razem, głośno wykrzykując każdy ze swoich licznych orgazmów. Jej skowyt dobiegający zza kotary wskazywał na to, że dziewczyna znalazła się na najwyższych obrotach.
– Klęknij na kanapie i wypnij się! – padło nagle polecenie z ust Pana.
Zrobiłam, jak kazał. Niczego bardziej nie pragnęłam w tamtej chwili. Napięcie wypełniało mi łono, rozrywało podbrzusze. Pan wstał, szybkim ruchem odsłonił moje pośladki i od razu wdarł się we mnie. Czułam jego ruchy w sobie. Tarcie penisa w najbardziej czułych punktach, wyrywające ze mnie jęki od pierwszych pchnięć. Przymknęłam oczy i poddałam się ekstazie.
Teraz ja byłam rżnięta i ją rżnęli.
Gdy po chwili otworzyłam oczy i spojrzałam za siebie, żeby spotkać wzrokiem Pana, z zawstydzeniem odkryłam, że jesteśmy obserwowani. Wokół nas również zgromadzili się mężczyźni. Niektórzy stali całkiem blisko, inni w oddaleniu paru kroków. Katem oka dostrzegłam, że co najmniej dwóch z nich trzymało w ręku penisy i masturbowało się, przyglądając się nam.
W fantazjach silnej podniety dostarczyłoby mi wyobrażenie, że Pan każe obcym spuszczać się na mnie, na mój odsłonięty tyłek, na twarz. Natomiast w rzeczywistości odczułam skrępowanie, że oglądają mnie jak odbywam akt seksualny. Do tego dołączył strach, że Pan zaraz dopuści ich do mnie, jak do samicy nadstawionej do pokrycia, a oni naprawdę to zrobią. Odczuwałam wstręt na myśl, że mógłby dotykać mnie ktoś inny, poza Panem.
Szybko odwróciłam się z powrotem i spuściłam nisko głowę, chowając ją w ramionach, żeby reszta świata znikła, dopóki jej nie widzę. Pan wciąż poruszał się we mnie. W atmosferze przesiąkniętej otaczającym nas zewsząd seksem, używał mnie, żeby sobie ulżyć. Gdy wreszcie poczułam gorący wytrysk jego spermy, zacisnęłam zęby, wstrząsana dreszczami orgazmu. Spełnienie Pana dawało spełnienie jego suce.
Zerknęłam, co słychać u Jenny. Amerykanka powoli podnosiła się z huśtawki. Wreszcie wstała, wyszła zza kotary, rozejrzała się i obdarzyła promiennym uśmiechem mężczyzn, którzy właśnie w niej skończyli. A potem, szczęśliwa, wyściskała i wycałowała każdego z nich z osobna, wylewnie im dziękując.
Kropka:)
P.S. A ja dziękuję wszystkim moim Gościom, którzy cierpliwie dotrwali do końca relacji z klubu INSOMNIA w Berlinie. Była to moja pierwsza tak szczegółowa relacja z imprezy bdsm od początku do samego końca. Co piszę z dumą, ponieważ zwykle zapał słabnie tuż przed metą. Na szczęście motywowała mnie wdzięczność dla mojego Pana i pragnienie podziękowania mu w ten sposób za spełnienie mojego marzenia. A co najważniejsze – w jego towarzystwie :)*