– Te mordercze upały… Już miałam odwołać nasze spotkanie, ale nie znoszę być niesłowna – przyznałam się Księżniczce, gdy dojeżdżałyśmy do Katowni. – Kaśka, ja też! – jęknęła, ledwo żywa. – W dodatku wszystkie umówione psy wykręciły się pod byle pretekstem. Czekam na jeszcze jednego, ale bardzo się zdziwię, jeśli się zjawi. Wstąpiłyśmy do sklepu…